Jak w niedzielę, będąc w okolicach Trzebiela, słyszeliście wielki huk, to ciężki kamień spadł mi z serca. Podejrzewam, że nie tylko mi łatwiej się teraz oddycha. Wreszcie wygraliśmy i to aż 6:0!
Pierwszy raz od kilku tygodni udało nam się zbudować na mecz aż szesnastoosobową kadrę i przyniosło to oczekiwany efekt. Przyznam, że przed meczem zamarzyło mi się 5:1 dla nas, o czym powiedziałem głośno przed pierwszym gwizdkiem. Niewiele się pomyliłem, ale takie miłe pomyłki mogą mi się zdarzać co tydzień!
W naszej grze wartych zauważenia jest kilka rzeczy:
1. Dopiero po raz drugi w tym sezonie (a to już 12. kolejka) zagraliśmy takim samym składem w obronie. Wreszcie piłkarze tej formacji wiedzieli kogo mają obok i jak się z tym kimś gra.
2. W naszej grze widać było taktykę i oby tak dalej. Widać, że każdy piłkarz wiedział co ma grać i za jaką strefę odpowiada. Choć czasami nie obyło się bez ostrych pokrzykiwań trenera.
3. Wielkie pokłony dla Włodka, który 60 minut stał na bramce „bez jednej nogi” i dał radę do końcowego gwizdka, na dodatek z zerowym kontem.
4. Indywidualnie nie chcę nikogo wyróżniać, bo to zespół wygrywa i zespół przegrywa mecze, nie pojedynczy zawodnik. Tak więc brawa dla całego zespołu, także tych, którzy na boisko nie weszli, ale na mecz z nami pojechali!
Ze spraw pozaboiskowych – podziękowania dla wszystkich, dzięki którym ten wyjazd się udał! Dla ludzi, którzy zawieźli nas na mecz swoimi samochodami (a trochę nas było), dla piłkarzy, którzy tak licznie stawili się na spotkaniu. A także dla trenera, który w krótkim czasie nie bał się taktycznie przebudować zespołu.
Pozostaje tylko mieć nadzieję, że za tydzień – w sobotę u siebie, zagramy podobnie dobrze i skutecznie z Rywalem Stargard Gubiński. I że frekwencja na boisku oraz na ławce rezerwowych będzie równie wysoka. Pozostaje mi tylko zaprosić na sobotni mecz, a piłkarzom przypomnieć, że wtorkowy trening o godz. 18.00. No i Tysonowi oraz Włodkowi życzyć dużo zdrowia!
Tomasz Hucał